Z jednej strony, zwracamy się do Boga, który tylko jeden jest źródłem łaski, nawrócenia i zbawienia. Samemu Bogu polecamy tego kogoś, na kim nam bardzo zależy, bo przecież to On go stworzył na swój obraz i podobieństwo, a zarazem tylko On jeden może go do zbawienia doprowadzić. Z drugiej zaś strony, za pomocą modlitwy
boże.. to straszne jak to czytałąm to az mi łzy polescialy ma podobny przypadek tylko nie az taki straszny jak ty masz. bardzo co wspołczuje ale zaewne wiem jak sie czujesz . bardzo mi jest z tego powodu przykro . mozez porozmawiac z rzyjaciółka albo z kims do kogo masz zaufanie . mam propozycje mozemy razem porozmawiac poprostu spotkac
Miłość wszystko pokona. Jeśli bardzo chcecie, znajdziecie sposób, żeby być razem. Niestety, to nie zawsze jest prawda. Zdarza się, że mimo wielkiego uczucia, z jakiegoś zupełnie niezależnego powodu, dwie osoby naprawdę nie mogą być razem.
bez miłości związek długo nie przetrwa nawet jeśli druga osoba będzie w stanie zrobić dla ciebie wszystko, kiedy się nie kocha ,nie docenia się tego. szantiil Julia 14 sierpnia 2012 roku, godz. 15:53
Od jakis 6 lat jestem z facetem. Każdą wolną chwilę spędzamy razem, mieszkamy razem, wszystko robimy razem.Mamy wspolne "dobra materialne". Przez okres 6-ciu lat nie widzieliśmy się może z
Vay Tiền Nhanh Chỉ Cần Cmnd Nợ Xấu. napisał/a: bebebok 2008-02-26 20:19 co myślicie o takiej sytuacji?? Były chłopak twierdzi że kocha na cale zycie, że nigdy nikogo tak nie pokocha, że mu zalezy, że uwielbia i pragnie... ale nie chce z tobą być?? Interesuje się twoim zyciem, pisze, dzwoni kilka razy dziennie wypytujac o twoje zycie rodzinne, prywatne i zawodowe?? prosi i namawia na spotkadnia twierdząc ze kontaktu z twoją osobą potrzebuje jak tlenu... czy mozliwa jest wogole taka sytuacja żeby kogoś kochać i nie chcieć z ta osobą być w związku?? Dla mnie jest to zaprzeczanie samemu sobie, i świadczy o powaznych problemach z samym sobą... co wy o tym myślicie... bo juz sama nie wiem co mam mysleć i co robić... :( napisał/a: viki82 2008-02-26 20:40 Niestety to mozlwie. Do takich sytacji dochodzi gdy osoba ktora sie kocha ma tak powazne wady (lub wade) ze nie jest sie w stanie jej zaakceptowac. Oczywiscie to co w oczach tej osoby jest wada wcale nia nie musi byc. Wystarczy ze ludzie sie nie dogaduja, albo jedna osoba za bardzo naciska na cos.... napisał/a: anaa82 2008-02-26 21:08 A nie jest juz w zwiazku z inna osoba? Moze jakas inna jest tego powqodem ze nie moze zostawic jej dla Ciebie? Bo jezeli mowi ze zyc bez Ciebie nie moze, to jednak dla mnie to nie jest zrozumiale. A czy Ty go kochasz? napisał/a: bebebok 2008-02-26 22:24 oczywiście że Go bardzo kocham, dlatego cieżko mi jest się z tym pogodzić... I wiem, że z nikim nie jest, ani nie był od chwili jak ze sobą nie jesteśmy... Jego zachowanie jest dla mnie naprawde niezrozumiałe... raz na pytanie czemu nie chce ze mna byc skoro twierdzi, że tak bardzo mnie kocha stwierdził, że jest przekonany, ze nie jest w stanie mi dac tego czego ja potrzebuje... że boi się, że bedzie mnie krzywdził i że za kilka lat od niego sama odejde, bo poznam kogoś kto bedzie w stanie mi dać to, czego On nie moze... probowałam nawet zakonczyc znajomosc, sprobowac zapomniec jakos się pozbierać... bo naprawde ciężko jest wytrzymać taka sytuacje, jednak za kazdym razem gdy podejmowałam tak drastyczne kroki, On robił wszystko zeby do tego nie dopuscic (przyjazdy w srodku nocy, telefonowanie setki razy w ciagu jednej doby gdy telefonu nie odbeirałam itp)... nie wiem juz co robić, jak z nim rozmawiać... :( dla mnie ta cała sytuacja i jego zachowanie jest po prostu... chore :( napisał/a: energydrink 2008-02-27 10:10 Hmmm... dziwna sytuacja Jego tok myslenia "jest przekonany, ze nie jest w stanie mi dac tego czego ja potrzebuje... że boi się, że bedzie mnie krzywdził i że za kilka lat od niego sama odejde, bo poznam kogoś kto bedzie w stanie mi dać to, czego On nie moze..." na tej zasadzie nie ulozy sobie z nikim zycia... ani z Toba, ani z zadna inna. Ty chyba musisz byc bardziej konsekwentna, chcesz byc z nim spedzic z nim zycie, usiadz i porozmawiaj z nim, ze jesli sie nie zdecyduje to Ty nie mozesz tak dluzej zyc, w niepewnosci, powiedz mu ze go kochasz i akceptujesz go takim jakim jest, ze jego myslenie moze doprowadzic do tego, ze cale zycie bedzie sam. Nie wiem jakie macie mozliwosci, moze wartoby bylo sprobowac zamieszkac razem, jak on sie odnajdzie w takiej sytuacji? A Ty sprobuj go dowartosciowywac w jakis sposob, ze jest zaradny, ze swietnie nadawalby sie na meza, ze niezla z nigo partia, ze to, ze tamto... niech to podniesie jego samoocene. napisał/a: sylviee 2008-02-27 16:44 Jesli mozna wiedziec - w jakim jestescie wieku? Moze po prostu on sie boi odpowiedzialnosci, trwalego zwiazku,slubu itp. Moze czuje, ze jeszcze sie "nie wyszalal" ale jednoczesnie chce Cie miec w zasiegu bo wie ze jestes ta Jedyną? Naprawde dziwna sprawa napisał/a: bebebok 2008-02-27 17:33 Próbowałam Mu tłumaczyć, że Go kocham, że akceptuje Go takim jaki jest... jednak On za każdym razem twierdził, że tylko teraz tak mówie, bo nie wiem na co się decyduje bedac z Nim... Próbuje mnie chronić przed soba samym? Tylko w jaki sposob mam sie przekonac na co sie decyduje jesli nie daje mi takiej szansy? zamieszkanie razem odpada całkowicie. Co do wieku ja mam 22 lata a On 27. Cos musi w tym być, że chce mnie mieć w zasiegu :( tylko ja nie bede wiecznie czekac i cierpieć... bo ile mozna? Juz w tej chwili mam ochote odpuscic, nie wiem na ile jeszcze bede miala sił żeby walczyc za nas oboje :( napisał/a: Ciarka 2008-02-28 19:40 Bebebok, poproś o konkrety, czego takiego nie jest w stanie ci dac? Jak poda ci konkrety to bedziesz mogła się do tego jakos ustosunkować...Ale jestem przekonana w 99%, ze ten facet ma powazne zaburzenia w sferze emocjonalnej, bo to dość typowe zachowanie dla mężczyzn, ktorzy tak boja sie odrzucenia, że wolą sami porzucac, zeby tylko nikt ich nie zranił. Jednoczesnie uczucie jest w nim tak silne, ze nie wyobraża sobie bez ciebie życia, Nie chce z tobą być, byś go nie zraniła a jednoczesnie nie pozwoli ci byc z nikim innym...Oj przydałaby sie wizyta u psychologa i to niejedna... napisał/a: anaa82 2008-02-28 20:25 Mysle ze moze jest mu teraz tak wygodnie, niby nie jestescie razem, jest spokojny ze jak cos nie wypali to ani on ani Ty nie bedziecie cierpiec bo niby tak naprawde razem nie jestescie, a jak zateskni to wie ze moze sie do Ciebie odezwac i wie ze zawsze go przyjmiesz. Moze powinnas mu dac do zrozumienia, ze nie mozesz tak zyc i wiecznie nie mozesz czekac na niego bo chcesz sobie wkoncu ulozyc zycie. Powiedz ze Ty jestes w stanie zaryzykowac i z nim byc i ze jezeli naprawde Ci kocha jak mowi to niech tez zaryzykuje, a jak nie jest w stanie zaryzykowac, to powiedz zeby si enie odzywal przez jakis czas bo nie bedziesz reagowac na jego telefony i wizyty. Moze naprawde potrzebuje Cie stracic i zatesknic zeby odwazyc sie zaryzykowac? napisał/a: kanom 2008-02-28 20:49 hej bebebok, gdzie mieszka Twój chłopak, bop mam wrażenie, że mówisz o moim:( Może kocha nas obie i nie wie, na która się zdecydować? mi mówi to samo...:( napisał/a: bebebok 2008-02-28 23:05 Ana82... tak wlasnie zrobie... musze za wszelką cenę z tym skonczyc... tym razem bede stanowcza... zadnych spotkan, zadnych telefonów, zadnych smsow i wiadomosci na gadu.... moze wtedy zrozumie do jakiej sytuacji doprowadził... moze wtedy uświadomi Sobie ile tak naprawde dla Niego znacze (o ile wogole cos dla Niego znacze bo coraz bardziej jestem przekonana, że w Jego wykonaniu to tylko pokaz dobrego aktorstwa :( ) ... Dam Mu jasno do zrozumienia, że albo wszystko albo nic... Ciarka... moze jest to spowodowane poprzednim Jego zwiazkiem? Z tego co mi mówił Jego poprzednia dziewczyna strasznie Go oszukiwała na każdym kroku, przez co Ich zwiazek sie zakonczyl... może w tej chwili boi sie zaryzykowac bo jest przekonany że z Nami bedzie tak samo? Tylko w takim razie swiadczylo by to o tym, że On całkowicie mi nie ufa :( Kanom... mieszkamy na Śląsku.... :( w tej chwili mam tylko nadzieje, że jesteś z całkiem drugiego konca Polski :( chociaż z drugiej strony gdyby sie okazało że mamy doczynienia z tym samym człowiekiem... bardzo ułatwiłoby mi to sytuacje, a przede wszystkim wybór dalszego mojego postępowania... :( napisał/a: kanom 2008-02-28 23:17 Ulżyło mi, choć nie wiem czy słusznie. Mieszkamy daleko od Śląska. Masz rację, że gdyby okazało się, że mamy do czynienia z jednym człowiekiem, byłoby nam łatwiej podjąć jakąkolwiek decyzję. A teraz? co robić? :(
DULSKA 5 października 2015, 23:38 Otóż od paru miesiecy jestem w związku. Jest niby ok. Dogadujemy się. Jest świetnie, ponieważ jestesmy podobni. Ludzi powinno więcej laczyc niz dzielić wiec mysle ze i to jest zaletą. Nie wierze w brednie ze przeciwieństwa sie przyciągają...ale do rzeczy...znamy sie 10 lat...okolo...jednak dopiero niedawno..spotkalam go niechacy...i jako kolege zaprosiłam na kawę..i okazalo sie ze mamy więcej wspólnego niż się moza bylo spodziewać...i jakos tak juz wtedy byl jeszcze w związku który byl toksyczny wręcz patologiczny. Po dwóch tygodniach zamieszkaliśmy razem...wiem ze to szybko ale tak wyszło. On musial opuścić swoje miejsce zamieszkania ja szukalam stancji wiec pomyśleliśmy ze tak będzie najlepiej. To znaczy on pomyślał...ja na poczatku chciałam od niego tylko troche uwagi, zainterwsowania, uniesień związanych z romansem który planowałam...bo tak szczerze powiedziawszy nie traktowalam tej znajomości serio. Nie kazałam mu jej zostawić, czy wybierać...nie jestem jednak pewna uczuć. Miałam raczej zle doświadczenia z facetami...a tu mi ie sie trafil taki przyzwoity i dobry facet...przestalam wiec szukac idealu i jestem z nim...ale go nie kocham. Lubie z nim byc, seks mamy świetny podobne poczucie humoru i wiele innych rzeczy...moze będzie tak jak moja mama mówi ze milosc przyjdzie z czasem??? Jak myślicie? Czy można byc z kimś i go nie kochać? Dołączył: 2009-05-23 Miasto: Warszawa Liczba postów: 12387 5 października 2015, 23:50 moim zdaniem można jeśli ma się z tego jakieś super korzyści. Dołączył: 2013-08-21 Miasto: Białystok Liczba postów: 1934 6 października 2015, 00:05 wydaje mi sie ze można z czasem pokochać, tylko często tego człowiek nie dostrzega dopiero jak coś się dzieje zauważa ze uczucie się raz ze kolega wyznawał mi co roku miłość - zawsze raz jeden mówił słowo "kocham cię" w sylwester - oczywiście go nie kochałam i traktowałam jak przyjaciela, aż jednego sylwestra nie usłyszałam tych słów i poczułam ukucie w sercu ze chyba go straciłam i jego miłość- tak się stało zakochał się w innej a ja aby nie niszczyć jego związku nic mu nigdy nie mówiłam ze po wielu latach jego starań też to samo poczułam. Dołączył: 2011-07-15 Miasto: Elbląg Liczba postów: 13670 6 października 2015, 00:13 Czlowiek zawsze goni cos trudnego, a nie docenia prawdziwie rzetelnej szczrosci Dołączył: 2011-02-03 Miasto: North West Liczba postów: 746 6 października 2015, 00:54 Czlowiek zawsze goni cos trudnego, a nie docenia prawdziwie rzetelnej szczrosci Zwykle mam odmienne zdanie od Ciebie, ale w tym się zgodze... Prawdziwe, niestety. zdroweodzywianie 6 października 2015, 01:25 Wydaje mi sie ze mozna pokochac po czasie Dołączył: 2014-05-22 Miasto: Warszawa Liczba postów: 2841 6 października 2015, 02:12 być mozna..ale będzie Ci zawsze "czegoś" brakowało., nawet będziesz go może kochać... ale tak jak przyjaciela .....Mysle,ze gdy kiedyś się zakochasz " w ten prawdziwy sposób " - zostawisz Go. Edytowany przez katy-waity 6 października 2015, 02:14 Dołączył: 2015-09-30 Miasto: Cocos Liczba postów: 327 6 października 2015, 06:51 Niby można być z kimś do kogo nic się nie czuje, ale po co tracić czas tej drugiej osoby? Później poznasz kogoś w kim się zakochasz, aktualnego faceta zostawisz bez mrugnięcia okiem i zostaną mu kolejne złe doświadczenia. przestanie być "dobry i przyzwoity" Dołączył: 2012-08-26 Miasto: Liczba postów: 28755 6 października 2015, 07:14 Można, ale po co? Dołączył: 2015-07-21 Miasto: Warszawa Liczba postów: 16335 6 października 2015, 07:28 Ja swojego obecnego partnera z jtorym jestem 4 lata, pokochalam tez z czasem. Na poczatku nie czulam nic chcialam sie rozstac ale on skutecznie mi na to nie pozwolil. Z czasem jak dolrzalam pokochalam go tak mocno ze teraz nie wyobrazam sobie bez niego zycia
Widok (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:44 CZY jak jest sie w związku np. ponad 4 lata i tak naprawde przez ten długi razem miło spedzony czas nie czuło sie Prawdziwej miłości i dalej sie jej nie czuje to czy WOGŁOLE MOZNA MOWIC i MYSLEC O SLUBIE ? CZY TO WOGOLE MA SENS ?99% smutku 1% szczescia 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:47 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:50 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:53 ja również wątpie Kartki i zaproszenia okolicznościowe dla dzieci i dorosłych min. na Chrzest, I Komunię, urodziny, rocznice. Zaproszenia, zawiadomienia, zawieszki, winietki itd. na ślub Ślubne dekoracje kościołów i sal weselnych 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:55 odradzam slubu z wlasnej adopcji 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:55 a co to znaczy "przwdziwa milosc"? Bo jesli chcesz miec motyle w brzuchu po 4 latach bycia razem to raczej ich miec nie bedziesz i jest to normalne. Czesto 'milosc' zamienia sie z czasem w przywiazanie lub przyzwyczajenie i to nie jest niczym zlym. Ale jesli nigdy do tego kogos nie czulas wiekszego "namaszczenia" a tylko milo spedzalas czas to lepiej slubu nie planowac.... 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 10:58 A co to jest "nieprawdziwa miłość"? 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 22:43 podoba mi się Twoje podejście... panikuje bo organizuje i dystans się przydaje... :) czytam z otwartymi :) 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:02 Wg mnie zadając to pytanie sama sobie odpowiedziałaś. 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:04 jeśłi się z kimś wiązać na całe życie to tylko z miłosci, ogromnej miłości ...papilio1@ 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:06 Tokio, ale jeśli miłość, mimo iż "ogromna" jest "nieprawdziwa" to co wtedy, co? 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:18 to wtedy są rozwody ... :/ ale jeśli się nie jest się pewnym przed, to po co wogule w to wchodzić i myśleć o ślubie?papilio1@ 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:21 Też rozróżniasz "miłość", "prawdziwą miłość" i "ogromną miłość"? 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:27 hmm, nie zastanawiałam się nigdy nad stopniowaniem miłości ... ale jakby tak pomyśleć ? mam za sobą 2 wieloletnie związki, 2 razy wiec byłam zakochana, byłam szczęśliwa, ale skoro się rozstaliśmy, ta miłość nie okazała się wystarczajaco silna by przetrwać kryzysy, kłutnie, róznice charakterów, dąsy, złe dni itd ... czyli to jak to mówią nie byliśmy sobie "pisani" ... teraz od pierwszych dni wiedziałam, ze to ten, a uczucie które jest we mnie mogę nazwać ogromną miłoscią ... wiec tak po zastanowieniu ... tak, odróżniam "po prostu miłość" od "tej miłości"papilio1@ 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:30 Takie ocenianie po fakcie się nie liczy. Słyszałam, że męża i teściową ocenia się dopiero po rozwodzie. 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:33 też tak słyszałam ... a co się liczy, a co nie liczy ... zalaży w co się bawimy tak? nikt nigdy nie napisał instrukcji obsługi małżeństwa albo nie spisał zasad co w miłości wolno a co jest zabronione ... co się liczy a co nie ...papilio1@ 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:37 Zauważyłam, ze związek się liczy i umiejętność bycia z kimś. A to, co ludzie potrafią nazwać miłością, "prawdziwą miłością" lub jej brakiem, to się nawet opowiedzieć nie da... 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:21 a co to za twór ta "nieprawdziwa miłość"? darzy się kogoś uczuciem nieprawdziwym?... czyli takim, jakby go nie było?.. więc jakim cudem jest? hmmm... 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:22 i do tego miłość można stopniować? :D nieprawdziwa, mała, duża, prawdziwa... :D 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:26 o matko...ale rozdrabniacie...wiadomo ze pozniej nie ma motyli itd...jest przywiazanie, szacunek, i masa innych roznych uczuc które składaja sie poprostu na milosc. sek w tym ze nie zawsze umiemy darzyc nimi druga osobe i wtedy sa rozwody. Najprosciej odpowiedziec sobie na pytanie - "czy chce spedzic z tym czlowiekiem cale zycie " 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:26 No właśnie się zastanawiam. Jak można być z kimś kilka lat, "nawet było miło", ale "prawdziwej miłości" nie ma. To co było? Trudności mieszkaniowe - w domu rodzinnym trezba było dzielić pokój z młodszym bratem, a facet miał duże mieszkanie i stąd ta przyjemność? Chyba ktoś chciał robić wątek na podstawie telenowel brazylijskich i gromów z jasnego nieba, a wychodzi skrajna głupota. 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:35 Wedlug mnie jesli tak sie naprawde Tobie przytrafilo, hm, no coz, mozna spojrzec na to dwojako : 1. Szukaj uczucia i wez slub z osoba ktora kochasz, choc nie daje to gwarantu sukcesu zwiazku. 2. Wez slub i pamietja ze w kazdym zwiazku w jakim bys nie byl/nie byla pozniej przyjdzie i ten stan ktory odczuwasz jesli wam sie dobrze uklada i jestescie zgrani i sie nieklocicie, moze warto to przemyslec? A seks, jak wam sie uklada? 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 11:47 JAk dla mnie prawdziwa miłosc to tak , kiedy od samego poczatku związku jestem pewna ze te uczucie przetrwa az do konca bez ZADNYCH watpliwosci ten i zaden inny , ale przyznam sie zrozumialam to dopiero po dłuzszym czasie , będac juz z kims - zrozumialam ze ta osoba jest mi bliska , widze ze on mnie kocha , stara sie i mi sie oswiadczyl z tym ze ja tak naprawde go nie kocham , ale nie potrafie mu tego powiedziec - i ze mialam watpliwosci czy przyjąc pierscionek zareczynowy bo w miedzyczasie spodkałam kogos , miałm dylemat , ale przyjełam pierscionek - i pytanie czy ja wogóle moge myslec o tym slubie ????? jezeli miałam watpliwosci i nadodatek kogos poznalam :( :(: ( 99% smutku 1% szczescia99% smutku 1% szczescia 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 12:00 to dlaczego ludzie ktorzy tak bardzo sie kochaja i darza siebie wielkim uczuciem potem sie rozwodza? jak dla mnie to myla zakochanie z miloscia. zakochanie to uczucie - genialnie jak ktos umie to utrzymac cale zycie ale to jet ciezkie i trudne i duzo zwiazkom sie nie udaje. milosc to decyzja bycia na dobre i na zle wzdrowiu i chorobie (itd jak to idzie w przysiedze malzenskiej) jak dla mnie to doskonale podsumowanie co to jest milosc. jezeli nie jestes pewna to nie planuj slubu i zobacz co sie stanie, jezeli nie widzisz swojej starosci z nim to pewnie czas skonczyc zwiazek 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 12:03 milosc to takze wyzwanie dla ciebie samej....milosc oznacza tez poswiecenie drugiej osobie....odpowiedz sobie na pytanie, czy go wesprzec na dobre i na złe...tak jak powiedziała walerka. 0 0 konto usunięte (13 lat temu) 25 września 2008 o 12:12 Czyli mamy przypadek "jak się baby nie bije, to jej wątroba gnije". Jak jest za dobrze, to telenoweli niet i cały romantyzm diabli biorą. O, zaręczyny i facet na boku to jest dopiero fajna sprawa. Wtedy się czuje, ze się żyje :D Życzę powodzenia. 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 12:08 sama musisz sobie odpowiedzieć .... 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 12:52 jak zostaje samo przywaizanie to bardzo zle 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 13:04 zgadzam się za Walerką - miłość to przede wszystkim decyzja. Uczucia są zmienne - złość, radość, zakochanie - nie mamy na to wielkiego wpływu - gdyby ktoś chciał być radosny cały dzień, prawdopodobnie nie byłby w stanie. Tak samo z miłością - uczucie miłości prędzej czy później blednie, zostaje głównie troska, poświęcenie, pragnienie dobra dla drugiej osoby.[url= 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 13:07 Najwazniejsze, zeby miec radosc i satysfakcje z bycia z drugim czlowiekiem - mimo gorszych chwil. Samo przywiazanie jest za slabe, zeby byc z kim cale zycie. 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 13:16 Myślę,że każdy czasem przeżywa takie zwątpienie kiedy zbliża się ślub. Zastanów się czy kochasz czy tylko lubisz, bo oprócz tego,że nie jest to dla Ciebie miła sytuacja to również możesz kogoś bardzo zranić. Pisałaś też, że kogoś poznałaś- może to tylko chwilowa fascynacja drugą osobą??Kiedy jest się z kimś tak długo to czasami może się zdarzyć,że zwracamy uwagę na kogoś innego, tylko trzeba sobie wtedy zadać pytanie: czy tego naprawdę chcę? czy to jest ta osoba,z którą chcę być blisko,kochać,szanować,pomagać,troszczyć się o nią? bo na tym polega sens wspólnego życia:)[/url] [/url] [/url] 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 13:29 poznałam kogos i poczułam ze to nie tylko zwyczajne zouroczenie , przelotne uczucie , lecz cos co cale zycie szukalam , moglam sie calkowicie otworzyc byc soba , lecz niechciala bym nikogo ranic wiem ze juz to zrobilam :( - dziekuje naprawde wszystkim za wymiane zdan , ja wiem ze musze zdecydowac sama byc moze czegos jeszcze nierozumialam , moze kiedys to zrozumiem - ,, ktos mi to kiedys powiedzial ,, - zrozumienia szukam wszedzie u najbliszych znojomych a takze - szczerze z ciekawosci na Forum99% smutku 1% szczescia 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 13:47 pisząc, że spotkałaś kogoś, kogo możesz pokochać i być przy nim na całe życie, a jesteś z kimś, kogo ranisz, bo nie kochasz, to odpowiedź jest chyba oczywista... 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 14:38 widzę że dużo Pań pewnie z racji tego forum wierzy w miłość itp. a nie zawsze jest tak że można to sklasyfikować, miałam rożne doświadczenia i własne i bliskich mi osób. Sama jestem realistką. Mimo wszystko trafiłam na człowieka, który jest mi bardzo bliski i kochamy się w 100 %, ale nie zawsze tak było. Można być z kimś i żyć długie lata bez wielkiej porywającej miłości. Znam to z mojej rodziny ludzie szanowali się i uwielbiali przez lata. Byli bardzo blisko aż się pokochali. Moim zdaniem często ważniejsze jest by mieć osobe która nas inspiruje do rozwoju, szanuje i uczy niż wielka szalona miłość... ale to bardzo subiektywne. MImo wszystko miłości i zrozumienia tego wszytkiego z całego serca Ci życzę :) 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 15:28 być blisko, sznanować sie tak długo i czekać na miłość ... tak, jest dużo takich przykładów, ale to sa ludzie z pokolenia naszych dziadków ... gdy miłość była na 2 planie ... w czasach, gdy o losie młodych decydowali swaci ... ale to już nie te czasy, wyjść za kogoś z szacunku ... a potem modlić się, by spotkac na swojej drodze miłosci ...papilio1@ 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 17:22 Mi się wydaje, że zawsze na początku jest fascynacja, zauroczenie drugą osobą. Ale po dłuższym czasie te uczucia jakby przygasają i ludzie stają się przyjaciółmi. Miłość trzeba pielęgnować. Dla mnie osobiście dziwne jest to, jak ktoś pisze że miał już innego partnera, ale skoro się rozstali to widocznie to nie była miłość. W takim razie według mnie uczucie nie było prawdziwą miłością, a jedynie zauroczeniem itd. Skoro ktoś tak do tego poschodzi to skąd może wiedzieć, że akurat tym razem jest inaczej? Miłość jest jedyna, wieczna. Tak mi się wydaje. Ale to moje zdanie:-) 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 21:15 Ja bym sprobowala rozstania na jakis czas, wtedy bedziesz wiedziala czy chcesz byc z nim i bedziesz miala czas zeby wszystko przemyslec, moze potrzebny jest jakis bodziec ktory pokaze co w trawie piszczy. Ale nie rozumiem dlaczego jestescie razem 4 lata skoro Ty nie czujesz do niego "prawdziwej miłosci", no i co Twoj partner na to ze Ty po tylu latach nie wiesz czego chcesz? przeciez to musi byc dla niego okropna sytuacja... 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 21:57 hmm znow jakas prowokacja????Ślub cywilny Slub Kościelny 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 23:01 ja uwazam, ze malzenstwo jest decyzja, deklarujesz sie, ze bedziesz z ta osoba az do konca... milosc, to co innego, czasami ludzie nie biora slubow z milosci itp... ja wiem, ze nie potrafilabym wyjsc za kogos, kogo nie kocham i wiem, ze mozemy kiedys sie rozwiesc. jest to smutne, ale to uswiadamia mi , ze o malzenstwo trzeba dbac, ale czasami bywa w zyciu lepiej, aby rozwiesc sie, dla dobra obydwu. Ktoras z was napisla , ze meza i tesciowa poznaja sie po rozwodzie, chyba cos w tym jest... 0 0 (13 lat temu) 25 września 2008 o 23:20 nie bierz slubu z tym czlowiekiem bo jeszcze bardziej skrzywdzisz go niz to robisz teraz. Rozwod to juz bedzie tylko kwestia czasu jestem tego pewna. Posłuchaj swojego serca mysl o sobie tez w koncu masz prawo do szczescia nie badz glupia 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 08:17 Woalka. Ja jestem w związku 8 lat i od 8 lat mam motylki w brzuchu :) Da się! i za 25 lat też będę miała!! Jeśli się nie kocha tak naprawdę całym sercem, to nie warto się pobierać. Jak się jest z kimś 4 lata, ale się go właściwie nie kocha, to samo w sobie jest dziwne. A co dopiero ślub. 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 11:16 Mój starz to narazie tylko 3,5 roku, ale z punktu widzenia poprzednich dłuższych związków mogę powiedzieć, że JEST RÓŻNICA między miłością i TĄ JEDYNĄ PRAWDZIWĄ MIŁOŚCIĄ. Moich poprzdnich partnerów też na początku kochałam...tak im mówiłam, tak sama wierzyłam, ale z czasem pojawiały się uczucia: znudzenia, irytacji z powodu penych wad...itd., w końcu związek się kończył i tyle... A w przypadku mojego M. no cóż...jak tylko na niego spojrzałam, to poprostu wiedziałam, że TO TEN. I do dziś jak na niego patrzę to ...ehhh mam wrażenie że kocham go z każdym miesiącem coraz bardziej...i wiem, że on czuje to samo...i nie wierzę, że to kiedyś zniknie...może się zmieni...na jeszcze głębsze, dojrzalsze uczucie... Dziewczyny, które nie wierzą, że można kochać nieprawdziwie albo miały szczęście, że za pierwszym razem trafiły na TEGO JEDYNEGO, albo pecha, bo jeszcze nie poznały TEGO JEDYNEGO. A wracając do tematu: NIE WOLNO BRAĆ ŚLUBU JAK SIĘ WIE, ŻE SIĘ PRAGNIE CZEGOŚ INNEGO!!! A szczególnie, gdy ktoś inny siedzi w głowie... PozdrawiamMartusia 26-04-2010 Szymek 25-06-2013 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 11:23 99% smutku 1% szczescia napisał(a): > CZY jak jest sie w związku np. ponad 4 lata i tak naprawde > przez ten długi razem miło spedzony czas nie czuło sie > Prawdziwej miłości i dalej sie jej nie czuje to czy WOGŁOLE > MOZNA MOWIC i MYSLEC O SLUBIE ? CZY TO WOGOLE MA SENS ? > > jak nie czulas prawdiwej milosci to po co brac slub 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 11:55 zatem jeżeli mamy cokolwiek rozróżniać, ja wolę przyjąć, że jest różnica między zakochaniem a kochaniem... zakochanie mija z różnych powodów i w różny sposób, kochanie nie mija, nawet jeśli z czasem przeradza się z "motylków" w przyjaźń, zrozumienie... w tym powiedzmy: dojrzałym kochaniu nie ma miejsca na irytację z powodu wad drugiej strony, nudę i zniechęcenie... nie ma motylków, ale zawsze jest tęsknota, ciepło i zrozumienie... to z mojego doświadczenia... 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 12:14 ja tam nie wiem ja sie irytuje bo to ludzkie i zwlaszcza jak sie to ma na codzien i mam gorszy dzien ale akceptuje go i nie chcilalabym tego zmienic. ja w pewnym momencie sie zastanawialam nad naszym zwiazkiem i zadawalam sobie pytania jednym z nich bylo co by bylo gdyby moj luby nagle wyladowal na wozku lub oslepl (wiem troche drastyczne) ale ze moglam szczerze przed soba przyznac ze bym i tak z nim zostala nie z litosci ale bo go kocham. mysle ze musisz sobie zadac takie pytania i byc ze soba szczera. nie bazuj na uczuciach bo to jest bardzo zludne. 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 12:41 może źle się wyraziłam pisząc o irytacji, chodziło mi o sytuację, gdy widzi się wyłącznie wady partnera, gdzieś uciekają nam jego zalety, gdy wszystko w nim irytuje, nawet to, co kiedyś się "kochało", gdy się nie tęskni kiedy go nie ma obok, gdy się o nim nie myśli itp... wkurzyć się na kogoś za coś ludzka rzecz :) 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 12:42 zresztą miłości zdefiniować się nie da, każdy ma swojej jej pojęcie i wyobrażenie 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 13:48 caesariatus napisał(a): > zresztą miłości zdefiniować się nie da, każdy ma swojej jej > pojęcie i wyobrażenie > dokładnie :)Martusia 26-04-2010 Szymek 25-06-2013 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 14:22 Sorki ale jak chcez brac ślub z kims kogo tak naprade nie kochasz?? Ty bedziesz sie męczyć a swoja 2 połowę bedziesz oszukiwać? I co za 10 lat stwierdzisz ze oj przepraszam ale to nie jest to?? Zastanów sie dobrze nad swoja decyzją 0 0 (13 lat temu) 26 września 2008 o 17:38 jestem z osob ktore wola byc same niz z kims tylko po to zeby nie byc samej... choc bardzo MOCNO mi tego brakowalo.. i nieraz mialam bardzo smutne mysli.. nie uwazam ze istnieje cos takiego jak szalencza milosc i uniesienia ponad chmury.... a co mnie uswiadomilo ze to wlasnie TO...kiedys nie wyobrazalam sobie byc z kims przez 24h non stop.. teraz tesknie na sama mysl o tym ze musimy wyjsc do pracy..(oczywiscie wszystko zgodnie z rosadkiem:))) ) mogabym spedzac z nim cale dnie, noce.. jest moim najlepszym przyjacielm.. 0 0 (13 lat temu) 18 stycznia 2009 o 20:57 milosc, ta prawdziwa to otoczenie Kogoś niezwyklym uczuciem, pragnienie szczęścia dla tej drugiej osoby bardziej niz dla siebie, to dawanie a nie branie, bezinteresownosc, tęsknota za ukochaną osobą.... i takie cudowne uczucie w sercu... to jest własnie prawdziwa milosc, tak mi sie wydaje bo ja tak wlasnie czuje i nie moge doczekac sie naszego ślubu :D 0 0 ~Patryk (13 lat temu) 20 stycznia 2009 o 13:08 Nie jesteś pierwszą, która zadaje takie pytanie i zawsze odpowiadam tak samo: Zadaj sobie pytanie "odwrotnie": Co by było gdybyście się rozstali ? Czy tęskniłabyś za tą osobą ? Czy byłoby to Ci obojętne ? Miość to nie "motylki". Bo "motylki" to zauroczenie, które przemija z czasem. Dlaczego sławni, piękni ludzie z pierwszych stron gazet tak często się rozwodzą ? Bo bazują tylko na zauroczeniu. Człowiek się zmienia. Nie jest wiecznie piękny i młody. Dlatego dobrze jest jak przede wszystkim kochamy jego wnętrze, mamy wspólne zainteresowania, "patrzymy w tę samą stronę"... Poczytaj sobie trochę porad na stronie Zobacz zakładkę "Młość" (na samym dole jest link, gdzie możesz zadać pytanie i przeczytać porady na temat miłosnych rozterek) I pamiętaj - Miłość to nie zauroczenie, ale dbałość o dobro drugiego człowieka, wyzbywanie się własnego egoizmu. Przed ołtarzem nie przyrzekasz przecież, że będziesz mieć "motylki w brzuchu" przez całe życie, bo to jest niezależne od Ciebie. Przyrzekasz przede wszystkim, że na dobre i na złe będziesz troszczy się o tego człowieka. A to już zależy wyłącznie od Twojej woli / decyzji. Życzę trafnych a nie wygodnych decyzji w Twoim życiu. 0 0 (13 lat temu) 3 marca 2009 o 17:29 Jakkolwiek by milosci nie definiowac to jesli nie ma i nie bylo "fajerwerkow" to nie ma sensu takiego zwiazku ciagnac. Nie trac czasu i daj sobie szanse na "TO"! Jak juz znajdziesz to od razu bedziesz wiedziala... Tara Marta urodziła sie 06/09/2010 o godz 10:17 ważąc 3,9 kg i mierząc 53 cm 0 0 (13 lat temu) 3 marca 2009 o 17:33 to się chyba tylko jest z tym kims dla rozrywki, po co marnowac lata swojego i czyjegoś zycia....... o slubie nie ma mowy 0 0 do góry
napisał/a: ~gość 2011-04-01 13:42 Cześć wszystkim, Mam 25 lat i jestem w związku z dziewczyną od ponad 3 lat. Między nami układa się średnio. Ona bardzo mnie kocha, a ja nie jestem pewny swojego uczucia. Często zastanawiam się jak dobrze mi by było będąc samemu lub z kimś innym. Strasznie nie chce jej skrzywdzić. Wiem że kiedyś miała problemy, depresje, a ja chciałem jej pomóc, zacząłem się z nią spotykać, byłem zadowolony że mogę ją uszczęśliwić. Jednak nigdy nie byłem do końca przekonany czy to to. Zastanawiałem się czy moje uczucie jest prawdziwe. Ona jest zadowolona i nie widzi przyszłości beze mnie. Wolałaby cały czas spędzać tylko ze mną. Prawie nie mam czasu na własne hobby, a gdy już coś robię sam, pojawiają się wyrzuty sumienia. Dlatego czuje że nie jestem szczęśliwy. Wiem że popełniłem błędy mówiąc jej że ją kocham. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to dokładnie znaczy. Teraz w sumie teraz też nie jestem pewny. Nie chcę i nie potrafię jej skrzywdzić. Boję się że w przypadku zerwania znowu popadnie w depresje, albo jeszcze gorzej. Z drugiej strony żyjąc z nią nie czuje się szczęśliwy, nie robię tego na co mam ochotę. Znajomi i rodzina uważają nas za cudowny związek z przyszłością, przez co czuje jeszcze większą presję. Idealnym rozwiązaniem byłoby gdyby kogoś znalazła, kogo pokocha równie mocno jak on ją. Ja do tego nie jestem w stanie doprowadzić. Chciałbym żeby mi ktoś doradził, co mogę w takiej sytuacji zrobić. Będę wdzięczny za każdą odpowiedź. napisał/a: ~gość 2011-04-01 14:10 Od razu przypomniała mi się sytuacja,kiedy jako 18-sto letnia dziewczyna byłam zakochana i nie widziałam świata poza tym cudnym, pewnego wieczoru powiedział mi,że nie nie chce się już więcej ze mną spotykać,bo mnie nie mi się ugięły,nie wierzyłam własnym uszom,a płakać,pytając w kółko dlaczego mnie nie kocha,a on odpowiadał,że nie kocha i miał mi powiedzieć? Lubił mnie jako koleżankę,przyjaciółkę,bo razem chodziliśmy do podstawówki,ale mnie nie mi się zawalił,beczałam kilka dni,przeżywałam i takie tam,a potem jakoś stanęłam na nogi i zrozumiałam,że zachował się wobec mnie najlepiej jak oszukiwał mnie,nie kręcił z kimś za moimi plecami,tylko szczerze wyznał swoje zostaliśmy przyjaciółmi,dobrymi przyjaciółmi,a potem nasze drogi się rozeszły. Wspominam go bardzo mile właśnie ze względu na tę szczerość. napisał/a: betalek 2011-04-01 14:33 Ja myślę, że tak czy siak będziesz to musiał zakończyć a lepiej teraz jak jesteście młodzi niż później.. widać że czujesz się odpowiedzialny za nią, wkońcu wiele Was łączy i długo czasu ze sobą spędziliście. Ale skąd wiesz czy ona jest szczęśliwa, czy nie ma podobnych myśli? w sumie to ona może być święcie przekonana jak ją bardzo kochasz a tak nie jest, więc ciężko też wyczuć czy z jej strony jest prawdziwa miłość. W każdym bądź razie jesli z Twojej strony nie ma miłości tylko przywiązanie... i bycie razem całe życie nie uszczęśliwi ani Ciebie ani jej. Z czasem moze byc coraz gorzej, teraz się poświęcisz zostaniesz z nią a pozniej mozesz cale zycie miec podswiadomy żal że musiales z nią zostać. A zostawiajac ją, oki zranisz-ale nie da się inaczej, ale dasz tez szanse zeby poznala tego wlasciwego ktory ją tez pokocha:) Zycze siły i powodzenia napisał/a: ~gość 2011-04-01 21:48 niedawno był podobny temat - miłosc czy przywiązanie czy ajkos tak - poszukaj - tam znajdziesz odpowiedzi..anonimowy24 napisal(a):Wiem że popełniłem błędy mówiąc jej że ją kocham. jak czesto jej to powtarzasz? moze ona sie domysla ze jednak nie kochasz ale mysli ze jej milosc wystarczy i dlatego z usmiechem na ustach powtarza ze jest z Tobą szczesliwa, licząc ze ktoregos dnia ją pokochasz.. napisał/a: ~gość 2011-04-01 22:42 Dzięki wszystkim za napisal(a):niedawno był podobny temat - miłosc czy przywiązanie czy ajkos tak - poszukaj - tam znajdziesz odpowiedzi..anonimowy24 napisal(a):Wiem że popełniłem błędy mówiąc jej że ją kocham. jak czesto jej to powtarzasz? moze ona sie domysla ze jednak nie kochasz ale mysli ze jej milosc wystarczy i dlatego z usmiechem na ustach powtarza ze jest z Tobą szczesliwa, licząc ze ktoregos dnia ją pokochasz.. Odpowiadam jak pyta czy ją kocham, sam jej tego nie mówię. Możesz mieć rację, może domyśla się że nie kocham i ma nadzieję że jednak kiedyś będę. Każda moja próba rozmowy na ten temat, wywołuje u niej łzy, co w końcu skutkuje że ja zgadzam się na wszystko, próbuje ją pocieszyć i na tym się kończy. A wątek miłość czy przywiązanie jakoś mi umknął. Faktycznie sytuacja tam wygląda bardzo podobnie do mojej, chociaż nie mam nikogo innego na boku i trwa to wszystko dłużej. Rozwiązanie też wydaje się być podobne jak to mężatka i betalek sugerują. Jednak cały czas nie mogę się na to zdecydować z obawy przed wywołaniem u niej depresji. Opowiadała mi że kiedyś było bardzo źle, nie znam szczegółów, mogę się jedynie domyślać, wiem że potrzebna była pomoc lekarza i odpowiednich leków psychotropowych. Ja bardzo nie chce sprawić aby znowu musiała przez to przechodzić, albo co gorsza żeby sobie czegoś nie zrobiła, co również było przytoczone w w/w wątku. napisał/a: afternoon 2011-04-01 23:16 Ja byłem w podobnej sytuacji co Ty. Tez sie wahałem jak postąpic, czy nadal udawac i byc z moja byla czy dalej to ciagnac w podobnej sytuacji jak Twoja. Moja byla czesto powtarzala, ze poza mna nie widzi swiata, ze jak sie rozstaniemy to ona sobie cos zrobi. Czesto bywa wtedy, ze ludzie ida za litoscia ku uciesze drugiej osoby. Predzej czy pozniej i tak wszystko sie znowu popsuje i tak w kolko jak to bylo w moim przypadku, kiedy cos sie psulo ustalalismy zeby zmienic wszystko co jest zle na dobre miedzy nami i tak dobrze bylo przez tydzien i pozniej wszystko sie psulo od nowa. Dlatego nawiazujac do tego co napisalem nie ma sensu byc z kims na sile i z litosci. Wiadomo, ze to jest niełatwe dla Was obojga, ale lepiej podjac taka decyzje jak najszybciej. Ja wlasnie przestalem sie kierowac emocjami i postanowilem zerwac z moja byla. Jestem zadowolony z mojej decyzji. Wiem, ze moja byla bardzo cierpli, ale napewno jej przejdzie i napewno sobie nic nie zrobi jak to zapewniala zawsze. Takze odpowiedz sobie na pytanie czy jest sens byc z kims kogo sie nie kocha... napisał/a: ~gość 2011-04-02 13:02 napisal(a):Takze odpowiedz sobie na pytanie czy jest sens byc z kims kogo sie nie kocha... wg mnie nie ma... co o tym sadzisz autorze? a jesli nie ma milosci a jedynie jest litosc to tak naprawde nie uszczesliwiasz jej tylko trwasz w tym dajac jej zludzenie szczescia bo na dluzszą mete nie potrafisz jej nic glebokiego i prawdziwego ofiarowac.. poza tym pomysl, co jesli przyjdzie dzien kiedy kogos pokochasz naprwde a nadal bedziesz z nią, jak bardzo bolesne bedzie wtedy dla niej rozstanie - czy nie lepiej teraz jak jeszcze nikogo nie poznales? poza tym pytanie warto odwrocic i zadac jej - moze np w jakiejs lekkiej rozmowie zeby nie powazala go z Tobą - 'czy jest sens byc z kims kto nie kocha' niech sobie na to odpowie.. (a jak dasz rede to obejrzyj z nia "Kobiety pragną bardziej" - tam pojawia sie jedna parka gdzie zona wymusiła slub na facecie.. a on jej nie kochał ale nie potrafil sie rozstac... moze wtedy do niej dotrze..) pamietaj, nie mozesz byc więźnien jej grozb, ze sobie cos zrobi, bo nie jestes odpowiedzialny za jej decyzje, nawet jesli mialaby spelnic grozbe, to bedzie ona wynikiem jej działan (wiem ze to takie zimne i bezuczuciowe się wydaje, ale patrz na to w dalszej perspektywie - dzieki rozstaniu dajesz jej szanse na prawdziwą milosc a nie na ułudę uczucia) napisał/a: ~gość 2011-04-02 18:57 Macie racje. Nie ma sensu odwlekać nieuniknionego. Porozmawiam z nią o tym, ale nie dam rady za pierwszym razem jej wszystkiego wyjaśnić. Nie potrafię być takim bezwzględnym. Bardzo podoba mi się Twój pomysł Izaczek. Postaram się z nią obejrzeć ten film. Będzie dobrym tematem do dyskusji. Gdybym tylko potrafił być bardziej bezlitosny to zakończyłbym ten związek dużo wcześniej. napisał/a: afternoon 2011-04-03 13:42 anonimowy24 napisal(a):Nie potrafię być takim bezwzględnym Ja tez jestem osoba bardzo uczuciowa i ciezko bylo cos takiego ze mnie wydrzec. Jednak wiedzialem ze jak nie bede "bezwgledny" to nic z tego nie bedzie. Musisz postawic sprawe jasno, trzeba byc pewnym swoich uczuc, po co udawac. Dlatego musisz byc "bezwzgledny" i wszystko wyjasnic odrazu. napisal(a):Porozmawiam z nią o tym, ale nie dam rady za pierwszym razem jej wszystkiego wyjaśnić Wydaje mi sie ze to nie jest najlepszy pomysl. Powiesz jej dzis ze ja nie kochasz, a za 2 dni, ze nie chcesz z nia byc?? Wydaje mi sie, ze to nie najlepszy pomysl. Jezeli chcesz to skonczyc to umow sie z nia w postronnym miejscu i wyjasnij jej wszystko, jezeli bedzie Cie chciala przytulic, pocalowac, powiedz stanowcze NIE, kulturalnie sie pozegnaj i wyjdz...
Moje dziecko kocha mojego faceta, ja nie jestem go taka pewna 2 sie 19 09:14 Ten tekst przeczytasz w 5 minut Ciepły, czuły, wyrozumiały. Lepszy niż prawdziwy ojciec. Ale czy to, że mężczyzna jest dla dziecka idealnym nowym tatą, oznacza, że trzeba się z nim wiązać na zawsze? Foto: Shutterstock Moje dziecko kocha mojego faceta, ja nie jestem go taka pewna To, że dziecko związało się z naszym partnerem, powinno być dla nas ważnym sygnałem, że potrzebuje w swoim życiu drugiej osoby, nie tylko matki. Tę relację dziecko może, za obopólną zgodą, utrzymać także po rozpadzie związku matki z mężczyzną Dla matki natomiast niepowodzenie kolejnego związku powinno być sygnałem, że powinna lepiej dobierać partnerów. Ale co najważniejsze, powinna porozmawiać z dzieckiem o tym, dlaczego doszło do rozstania i wytłumaczyć, że jej relacja z dzieckiem jest jedyna w swoim rodzaju, nie podlega zmianom i nigdy się nie skończy Aneta niedawno skończyła 30 lat, minęły też dwa lata od jej rozwodu z Grześkiem, z którym ma czteroletniego synka Maksa. Od roku spotyka się z nowym chłopakiem, kilka lat starszym Karolem. Jest totalnym przeciwieństwem Grześka – dojrzały, odpowiedzialny, zaradny. Pracuje w banku, jest domatorem, uwielbia bawić się z Maksem. Coraz częściej namawia też Anetę, żeby postarali się o rodzeństwo dla jej synka. – Gdy patrzę, jak Karol gra z Maksem na Play Station, jak pociesza go, gdy trzeba iść do dentysty, a rano robi mu naleśniki, topnieje mi serce – opowiada Aneta. – Szkoda tylko, że chłopaki mają ze sobą więcej wspólnego niż ja z Karolem. Poznaliśmy się przez wspólnych znajomych na imprezie, nie planowałam się z nim związać, to miał być tylko romans. Któregoś razu został jednak do rana i w kuchni wpadł na zaspanego Maksa. Zaczęli gadać o "Gwiezdnych wojnach" i się zaczęło – mówi Aneta. Grzesiek nigdy nie był i nie będzie tak dobrym ojcem. Chociaż też przekroczył trzydziestkę, wciąż woli imprezy z kumplami od spotkań z synem. Widuje go tylko w weekendy, ale wtedy Maks chce szybko wracać do "Karolka". – Nie chciałabym już nigdy być z Grześkiem, ale nie chcę też zestarzeć się z Karolem. Jest dla mnie trochę za spokojny, za mało spontaniczny, po pierwszych kilku miesiącach namiętność opadła – mówi Aneta. Jest w potrzasku. Z jednej strony, nie chce znowu być samotną matką, której były mąż opiekuje się dzieckiem, tylko kiedy ma na to ochotę. Widzi też, że Maks wreszcie ma od kogo się uczyć – ładnego wysławiania się, jazdy na rowerze, łowienia ryb. Tylko czy w imię tego, żeby syn miał ojca, ona powinna być z mężczyzną, którego tak naprawdę nie kocha? – Zanim matka wprowadzi nowego partnera w życie dziecka, musi się poważnie zastanowić, czy sama ma wobec niego poważne zamiary. To, że dziecko związało się z naszym partnerem, powinno być dla nas ważnym sygnałem, że potrzebuje w swoim życiu drugiej osoby, nie tylko matki. Tę relację dziecko może, za obopólną zgodą, utrzymać także po rozpadzie związku matki z mężczyzną. Dziecku takie poszerzenie świata przez kontakty z ojcem i partnerami matki może dawać poczucie bezpieczeństwa. To poszerzanie nie powinno jednak trwać w nieskończoność, żeby dziecko nie nauczyło się błędnie, że związki z założenia są krótkotrwałe, nie warto nad nimi pracować, tylko wymienić na nowe – mówi dr Magdalena Śniegulska z Uniwersytetu SWPS. Wszystko dla mojej córki Chociaż jeszcze kilka miesięcy temu była w takiej samej sytuacji jak Aneta, 39-letnia Dominika odpowiedziała na to pytanie twierdząco. Osiem tygodni temu wyszła za mąż za Andrzeja, starszego od siebie przyjaciela rodziny, którego zna od wielu lat. Z mężem Pawłem rozstała się wiele lat temu, gdy ich córka Alicja była jeszcze mała. Od kiedy wkroczyła w okres dojrzewania, nie potrafi porozumieć się z mamą. Szukała sojusznika u swojego taty, ale od kiedy ma drugą rodzinę i dwie córki, Alicja zeszła na drugi plan. – Po rozwodzie była córeczką tatusia, a mi i Pawłowi układało się lepiej niż, jak byliśmy razem. Wiedzieliśmy, że nie jesteśmy dla siebie stworzeni. Rozwód nie był dramatem, tylko jedynym właściwym rozwiązaniem – opowiada Dominika. Wszystko układało się dobrze do momentu, kiedy nie urodziły się Pawłowi bliźniaczki. Alicja od początku była bardzo zazdrosna o przyrodnie siostry, przestała chcieć odwiedzać tatę. – Po kolejnym nieudanym związku umówiłam się trochę z nudów z Andrzejem. Moja córka nie akceptowała żadnego faceta dla mnie, do większości nawet się nie odzywała. Andrzeja znała od dawna, więc ufała mu jak dobremu wujkowi – mówi Dominika. Andrzej od dawna był w niej zakochany, więc szybko się oświadczył. Od tego czasu Alicja się uspokoiła, chociaż Dominika coraz częściej czuje się wykluczona. Andrzej i Alicja bawią się tak dobrze, że wydaje jej się, że jest córce zbędna. Czy kocha Andrzeja? Lubi, szanuje, podziwia. Pomagają sobie wzajemnie zawodowo, bo oboje pracują jako urzędnicy. -Alicja ma stabilny dom i to się dla mnie liczy, zwłaszcza że boję się jej nastoletniego buntu. A może w moim wieku nie powinnam już liczyć na wielką miłość? – zastanawia się Dominika. – Dla matki natomiast niepowodzenie kolejnego związku powinno być sygnałem, że powinna lepiej dobierać partnerów. Ale co najważniejsze, powinna porozmawiać z dzieckiem o tym, dlaczego doszło do rozstania i wytłumaczyć, że jej relacja z dzieckiem jest jedyna w swoim rodzaju, nie podlega zmianom i nigdy się nie skończy. To, że matka rozstanie się z ojcem dziecka albo innym mężczyzną, nie oznacza, że kiedykolwiek rozstanie się z dzieckiem – mówi dr Śniegulska. Nie potrzebuję ojca tylko męża Puentę dla historii Anety i Dominiki opowiedziała Krystyna. Miała 21 lat, gdy pierwszy raz wyszła za mąż za Mateusza. Była już w ciąży z Frankiem. Mateusz zdradził ją rok po narodzinach syna. – Byliśmy bardzo młodzi i zakochani, nie winię go za to, nie nadawaliśmy się na małżeństwo – mówi 45-letnia dziś Krystyna, która wyszła powtórnie za mąż, gdy syn miał dziewięć lat. – Potrzebował ojcowskiej ręki, a Mateusz wyjechał za granicę do pracy i widywał się z synem kilka razy w roku. Był kochającym tatą, ale na co dzień nie można było na niego liczyć. Przez znajomych poznałam Piotra. Szalona miłość, szybki ślub, potem urodziła się Paula – mówi Krystyna. Piotr okazał się być cudownym ojcem, Franka traktował tak samo jak rodzoną córkę. Tylko w małżeństwie po kilku latach zaczęło się psuć. – I tym razem to nie była niczyja wina. Widocznie za szybko wchodzę w związki, nie sprawdzając wcześniej partnera. Okazało się, że Piotr choć czuły i dobry, jest pozbawiony ambicji. Ja chciałam robić karierę, ale trudno mi było wytrzymać mężczyznę koguta domowego. Piotr nie był dla mnie wyzwaniem – mówi Krystyna. Długo zastanawiała się, czy odejść, w końcu wplątała się w jeden, czy drugi nieznaczący romans. Piotr był zawsze na posterunku: pomagał Frankowi w lekcjach, wysłuchiwał jego problemów, chodził z nim do kina. Krystyna miała jednak poczucie, że nie ma czasu dla syna, bo to na jej głowie było zarabianie o dom. – Postanowiłam być szczera z całą rodziną – Piotrem, Frankiem i małą Paulą. Powiedziałam, że chcę rozwodu. Paula się rozpłakała, a Franek powiedział, że mnie nienawidzi. Najlepiej zniósł to Piotr. Chyba spodziewał się takiej decyzji. Od rozwodu minęło siedem lat, Franek kończy studia, wyprowadził się z domu. Z Piotrem nadal utrzymuje kontakt, są przyjaciółmi. Matce nie potrafił wybaczyć przez kilka lat. Zrozumiał dopiero, gdy zerwał z pierwszą licealną miłością. – Powiedział mi wtedy: „Mamo, wiem, że nie mogłaś postąpić inaczej” – opowiada Krystyna. Data utworzenia: 2 sierpnia 2019 09:14 To również Cię zainteresuje
byc z kims kogo sie nie kocha